poniedziałek, 14 października 2013

Spokój.



Są takie dni, kiedy nie ogarniam. Tak totalnie. Dziś właśnie jest taki poranek. To jest naprawdę kiepski początek. Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi. Życie. I jedziesz na tym wózku, byle nie za wolno. Trzeba myśleć o sobie, twòj wòzek musi jechać.
Poranek skończy się za 10 minut. Za 10 minut będzie popołudnie. Ja będę po drugim śniadaniu. Zza budynku wzejdzie słońce.Wszystko się ułoży.
Wszystko będzie dobrze.
Ale teraz – jeszcze te 9 minut – dajcie mi wszyscy święty spokój.

---------------------------------------------------------------------------

Inna sytuacja prowokująca mnie do rozmyślań trafiła mi się, gdy byłem chory. Leżałem sobie smacznie w łóżeczku, kiedy ktoś do mnie napisał na gg. Tym kimś okazała się dziewczyna – dwa lata młodsza. Jako, że nie miałem co robić, będąc chorym pisałem sobie z nią. Przez tydzień. Ja wiem o niej teraz wszystko, ona o mnie nic. Mało tego.  Dziewczyna ewidentnie chce czegoś więcej, rzuca erotycznymi sugestiami (opowiada mi jakby się chciała ze mną kochać) itd. Do czego to doszło? Co z tymi ludźmi jest , że dają się podrywać komuś obcemu, kogo znają tylko z widzenia. Pisze, że chce się ze mną przespać. Litości.

Jak przez całą tę „książkę” narzekałem, że jestem sam, tak teraz kiedy mógłbym to zmienić (gdybym się zaangażował) to - myślę sobie… „a po co?” Po co zmieniać swoje życie? Przecież mi jest dobrze tak jak jest ! Mam poukładany life, nie szukam kłopotów (ok, one znajdują mnie), dobrze mi się układa z rodzinką, pracuję sobie co weekend, więc na kasę też nie narzekam. I po co to zmieniać? Dlaczego mam się narażać na kolejne załamanie czy zawód miłosny? Dlaczego mam się zmieniać dla… no właśnie dla kogo? Dlaczego mam tracić czas i pieniądze przy okazji, na kogoś z kim będę pewnie z miesiąc? Dlaczego? Dlaczego, po co i na co ja się pytam?! A może… Może gdybym się w końcu w kimś zauroczył, myślałbym inaczej? Może. Na razie zostawię to chyba tak jak jest, bo jest mi… po prostu wygodnie.

1 komentarz: