Zauważyliście jak czas, który przecież teoretycznie biegnie
cały czas tak samo, płata nam figle?
Nie wiem jak wy, ale kiedy byłem w przedszkolu to cały czas
chciałem do szkoły (potem okazało się, że zupełnie nie słusznie). W szkole
odliczałem kiedy pójdę do gimnazjum, liceum, wreszcie na studia. I czas wtedy
wlekł się niemiłosiernie – prawda?
Teraz, patrząc po paru latach stwierdzam,
że życie umyka w tempie zastraszającym. Ani się spostrzegłem wylądowałem na III
roku. Życie przyspieszyło. Dopiero wróciłem z polskiego morza ze znajomymi, a
tu już rok minął i kolejny urlop też. Czas leci. Dziewczynę, którą poznałem
parę chwil temu… a tu patrz już tyle czasu minęło.
Znajomi z dawnych lat się zaręczają, pobierają. Niektórzy
cieszą się z potomstwa. Inni zakładają swoje firmy, pracują w korporacjach. Idą
do przodu.
Nawet nie zauważyłem, jak z chłopaka z pryszczami, niską
samooceną i kompleksami stałem się pewnym siebie, trochę przemądrzałym facetem
po dwudziestce, z konkretnymi celami w życiu, stabilną sytuacją rodzinną i
finansową. Facetem, który lubi swoją pracę i ludzi z którymi pracuje.
Przeszedłem metamorfozę z człowieka z wieloma znajomymi typu
„cześć” na kilku naprawdę wartościowych przyjaciół, których bardzo sobie cenię.
Czas biegnie tak szybko, że aż się boję, że jak stanę nad
grobem stwierdzę „ale jak to? To już?”…
Takie to rozmyślenia trafiły do mnie w ten piękny, słoneczny,
piątkowy poranek.
Miłego dnia wszystkim !
P.S
Dzisiaj bez notatek z LO, bo (wstyd przyznać) zapomniałem przepisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz