Ludzie na siłę szukają drugiego dna. I trzeciego. I piątego
też. A Kobiety to już zwłaszcza. Nie można tak po prostu, powiedzieć?
Idę się przejść. OK. Dla mnie to znaczy, że idę się przejść.
A dla kobiety to nie było stwierdzenie. To było pytanie „czy przejdziesz się ze
mną?”. Mało tego, to nawet nie było pytanie! To raczej pytanio-prośba „czy masz
może ochotę na spacer ze mną?”.
Pytanie numer dwa. Czy pytanie o spacer zawiera w sobie
gdzieś słowo „romantyczny” ? Ano nie. Więc dlaczego mam wrażenie, że jak pada
stwierdzenie „idę na spacer” to nie oznacza, że ONA idzie na spacer, tylko
oznacza „masz ochotę na romantyczny spacer ze mną?”.
Ja oczywiście nie rozumiem. Ja – jak to ja, chłop absolutnie
prosty – odpowiem „nie ma sprawy, weźmiesz psa?” i co? I foch. Bo ja proszę
Ciebie geniuszem mam być i wiedzieć, że na stwierdzenie idę na spacer nie
odpowiada się „weź psa” tylko „tak kochanie, pójdę z Tobą na romantyczny spacer
po parku”.
Kiedy ja mówię „idę się przejechać”. To nie oznacza nic
więcej ponad to, że mam ochotę wsiąść w samochód i wyjechać na autostradę przed
siebie. Albowiem jeździć renatą uwielbiam. Natomiast moja druga połówka z
pewnością snuje już domysły o co też może mi chodzić. Otóż – o nic. Po prostu
chciałem się przejechać.
Z drugiej jednak strony, gdyby świat byłby tak cudownie
prosty jak chciałbym, żeby był to:
a) byłoby nudno
b) ludzie by się pozabijali
Coś w tym w sumie jest. Nawet jak twoje domysły są błędne to
jednak są i błądzisz w bezpiecznych granicach swojego umysłu. Wolimy wiedzieć,
że ktoś chce nas wyciągnąć na spacer, a nie słyszeć, że chce się przejść. Wolimy słyszeć, że fajnie by
było jakbyśmy gdzieś razem pojechali a nie słyszeć, że on po prostu chce wyjść.
I tak dalej, i tak dalej.
Suma summarum – wtorkowe rozważania na temat istoty rozmowy
oraz trzeciego i piątego dnia uważam za zakończone. Tak po prostu. Bez drugiego
i piątego dna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz