„Wszystko ma swoje priorytety, wszystko ma swoje wady,
zalety…” śpiewał kiedyś jeden z najlepszych polskich zespołów hip-hopowych. Jak
te słowa są życiowe. Tyle dylematów codziennie przeżywamy, tych mniejszych typu
gdzie pojechać na wakacje i tych większych, które mogą zmienić całe nasze
życie.
Może wyjechać? A może na stałe? A może zostać? Co zrobić ze swoim
życiem? Czy w ogóle coś z nim robić? Co jest ważniejsze? Pieniądze czy
stabilizacja? Praca czy miłość? Przyjaźń czy pieniadze? W co zainwestować swój
czas? W znajomych? W przyjaciół? W pasje? W rozrywkę? A może w pracę?
„Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na
święty spokój”
Ale … może warto podjąć ryzyko?
Miliony pytań bez odpowiedzi.
Nikt na nie nie odpowie mi tak dobrze jak ja sam.
----------------------------------------------------------------------------
Zmiana planu przeszła. Pani z Angielskiego wyraziła na to
zgodę. No i wszyscy są zadowoleni - tylko nie ja. We wtorki mam samoobronę. Jak
wracam do domu to jestem padnięty. A w środę na 8.00 i jeszcze to nieszczęsne
okienko. Mój plan wygląda tak:
08:00 – Angielski – śpimy
08:50 – Chemia – śpimy
09:45 – godzina wolnego – śpimy + śniadanie
10:45 – Historia
11:50 – Angielski – dzień dobry
12:30 – Biologia – dobranoc
13:20 – Religia – Amen
14:15 – Matematyka – o masakro…
Lekcje kończę 15:05. Chyba wolałbym mieć do 17.00 ale się
wyspać rano. Ale już za późno, klamka zapadła. W ogóle wydaje mi się, że
sytuacja w klasie ulega znaczącej zmianie. Ludzie tak mocno koncentrują się na
mrozie za oknem (-10), ze nie mają czasu ani siebie obgadywać, ani na siebie
marudzić. My, palacze, szczególnie cierpimy w ten mroźny czas. Człowiek
wychodzi na dwór i ręce mu odpadają. Do tego dochodzą zbliżające się
sprawdziany, kartkówki i wystawianie ocen. Ależ ja marudzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz