poniedziałek, 22 lipca 2013

Wobec kogo być lojalnym?



Przyznam szczerze, że to pytanie nurtuje mnie już od wielu wielu lat. I prawdę mówiąc, nie jest tak banalne jak na pierwszy rzut oka się wydaje ! Z jednej strony bycie lojalnym wobec współpracowników, z drugiej wobec podwładnych a z trzeciej wobec przełożonego. I przecież nie raz jest tak, że te trzy kwestie ostro się ze sobą kłócą…Nie odpowiem tutaj na to pytanie jednoznacznie, bo każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
Czy jest w porządku obgadywanie kolegów i koleżanek za ich plecami a później uśmiechanie się do nich od ucha do ucha?
Czy jest w porządku nadawanie na firmę, w której się pracuje, która zawsze bezproblemowo wypłaca wynagrodzenia, zgadza się na urlopy z dnia na dzień?
Czy jest w porządku nadawanie na przełożonego, który nigdy z premedytacją nie wyrządził Ci krzywdy a jednocześnie prawie zawsze robi co tylko może, żeby Ci w jakiś sposób pomóc?
Te i inne, podobne pytania mam ochotę czasem zadać niektórym osobom w moim otoczeniu. Naprawdę. Ludzie donoszą gdzie popadnie, sieją plotki i nawet się nie zastanowią nad tym, że do kogoś to może dotrzeć, że komuś zrobi się przykro, i ktoś będzie się musiał tłumaczyć – dlaczego ludzie na Ciebie donoszą?
Taki jest świat. Takie życie. Z biegiem lat pewne rzeczy się nie zmieniają. Ci co donosili w szkole na innych, Ci co donosili za PRLu, Ci co na studiach kablowali… Ci sami ludzie rzadko się zmieniają i są w każdym możliwym środowisku, w każdym społeczeństwie, w każdej subkulturze. Zawsze znajdzie się ktoś kto Cię sprzeda, albo z czystej bezmyślności puści plotkę na twój temat.
Nauczyłem się ten fakt akceptować. Nauczyłem się nie ufać zbyt łatwo ludziom. Nauczyłem się. Tylko szkoda, że musiałem.


źródło: http://dlamnieciekawe2.blox.pl/




 ----------------------------------------------------------------------------



Od ostatniej notki minęły ze dwa tygodnie. No i trochę się pozmieniało… Zacznę od książki. Dałem pierwszą część do przeczytania Andrzejowi. Bardzo byłem ciekawy, co na ten temat myśli. Taki trochę sprawdzian z moich „umiejętności” pisarskich. Podsumował jednym zdaniem „rycie miałem jak ch**”. No i tym zdaniem sprowokował mnie do tego, że teraz znów piszę.
W szkole bez zmian. W sensie, że ludzie dalej tacy fałszywi, jak byli. Z jednym wyjątkiem. Rozmawiałem ostatnio z Martą. I, niewinna z początku rozmowa skończyła się na tym, na czym zazwyczaj kończą się niewinne rozmowy ze znajomymi z klasy. Czyli na rozmowie o klasie. Marta stwierdziła, że jest bardzo dużo chamstwa i obłudy. I tym jednym zdaniem podsumowała te ileś stron, które ja tutaj zapisałem. Zdradziła mi, że ma dylemat. Skoro wszyscy się wzajemnie obgadujemy to, wobec kogo mamy być lojalnym? I to jest bardzo dobre pytanie. Cała ta egzystencja wokół tych wszystkich ludzi ciągle sprowadza się do wyborów. Czy być cicho, czy dorzucić coś od siebie? Czy najechać na kogoś korzystając z okazji, że ofiara akurat tego nie słyszy? A może lepiej zjechać kogoś bezczelnie i oficjalnie? Ot tak, z nudów? No i przede wszystkim wobec kogo być lojalnym? Jeśli miałbym odpowiedzieć kierując się filozofią tej klasy powinienem odpowiedzieć, że wobec siebie. Ta klasa jest normalnie aspołeczna. Wszyscy twierdzą, że to jest normalne, takie zjeżdżanie, że tak jest wszędzie.
Taki jest świat. Ale ja nie chcę takiego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz