Przyznam szczerze, że to pytanie nurtuje mnie już od wielu
wielu lat. I prawdę mówiąc, nie jest tak banalne jak na pierwszy rzut oka się
wydaje ! Z jednej strony bycie lojalnym wobec współpracowników, z drugiej wobec podwładnych a z trzeciej wobec przełożonego. I przecież nie raz jest tak, że
te trzy kwestie ostro się ze sobą kłócą…Nie odpowiem tutaj na to pytanie jednoznacznie, bo każdy
powinien odpowiedzieć sobie sam.
Czy jest w porządku obgadywanie kolegów i koleżanek za ich
plecami a później uśmiechanie się do nich od ucha do ucha?
Czy jest w porządku
nadawanie na firmę, w której się pracuje, która zawsze bezproblemowo wypłaca
wynagrodzenia, zgadza się na urlopy z dnia na dzień?
Czy jest w
porządku nadawanie na przełożonego, który nigdy z premedytacją nie wyrządził Ci
krzywdy a jednocześnie prawie zawsze robi co tylko może, żeby Ci w jakiś sposób
pomóc?
Te i inne, podobne pytania mam ochotę czasem zadać niektórym
osobom w moim otoczeniu. Naprawdę. Ludzie donoszą gdzie popadnie, sieją plotki
i nawet się nie zastanowią nad tym, że do kogoś to może dotrzeć, że komuś zrobi
się przykro, i ktoś będzie się musiał tłumaczyć – dlaczego ludzie na Ciebie donoszą?
Taki jest świat. Takie życie. Z biegiem lat pewne rzeczy się
nie zmieniają. Ci co donosili w szkole na innych, Ci co donosili za PRLu, Ci co
na studiach kablowali… Ci sami ludzie rzadko się zmieniają i są w każdym
możliwym środowisku, w każdym społeczeństwie, w każdej subkulturze. Zawsze
znajdzie się ktoś kto Cię sprzeda, albo z czystej bezmyślności puści plotkę na
twój temat.
Nauczyłem się ten fakt akceptować. Nauczyłem się nie ufać
zbyt łatwo ludziom. Nauczyłem się. Tylko szkoda, że musiałem.
![]() |
źródło: http://dlamnieciekawe2.blox.pl/ |
----------------------------------------------------------------------------
Od ostatniej notki minęły ze dwa tygodnie. No i trochę się
pozmieniało… Zacznę od książki. Dałem pierwszą część do przeczytania
Andrzejowi. Bardzo byłem ciekawy, co na ten temat myśli. Taki trochę sprawdzian
z moich „umiejętności” pisarskich. Podsumował jednym zdaniem „rycie miałem jak
ch**”. No i tym zdaniem sprowokował mnie do tego, że teraz znów piszę.
W szkole
bez zmian. W sensie, że ludzie dalej tacy fałszywi, jak byli. Z jednym
wyjątkiem. Rozmawiałem ostatnio z Martą. I, niewinna z początku rozmowa skończyła
się na tym, na czym zazwyczaj kończą się niewinne rozmowy ze znajomymi z klasy.
Czyli na rozmowie o klasie. Marta stwierdziła, że jest bardzo dużo chamstwa i
obłudy. I tym jednym zdaniem podsumowała te ileś stron, które ja tutaj
zapisałem. Zdradziła mi, że ma dylemat. Skoro wszyscy się wzajemnie obgadujemy to,
wobec kogo mamy być lojalnym? I to jest bardzo dobre pytanie. Cała ta
egzystencja wokół tych wszystkich ludzi ciągle sprowadza się do wyborów. Czy
być cicho, czy dorzucić coś od siebie? Czy najechać na kogoś korzystając z
okazji, że ofiara akurat tego nie słyszy? A może lepiej zjechać kogoś
bezczelnie i oficjalnie? Ot tak, z nudów? No i przede wszystkim wobec kogo być
lojalnym? Jeśli miałbym odpowiedzieć kierując się filozofią tej klasy
powinienem odpowiedzieć, że wobec siebie. Ta klasa jest normalnie aspołeczna.
Wszyscy twierdzą, że to jest normalne, takie zjeżdżanie, że tak jest wszędzie.
Taki jest świat. Ale
ja nie chcę takiego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz