piątek, 19 lipca 2013

Statystyczny podział zespołu sprzedażowego.



Kiedy czytam swoje wspomnienia z czasów szkolnych to zdarza mi się przypomnieć konkretne sytuacje, chwile. Tak też było podczas redagowania tej notki.
Prawdę mówiąc, jak patrzę na swoją pracę z zespołem obecnie, to jest ona łudząco podobna do zachowania klasy w trakcie lekcji.
Obowiązkiem (teoretycznie) ucznia jest uczyć się, uważać na lekcjach. W życiu zawodowym obowiązkiem (teoretycznie) jest dobra i sumienna praca. W praktyce jednak często wygląda to inaczej. Kiedy czasem się zamyślę i spojrzę na mój zespół z boku, widzę łudząco podobne zachowania do tych, które parę lat temu opisywałem. Tak łatwo jest sobie wyobrazić tych ludzi 5, 10 a nawet 15 lat wcześniej w szkole

Cześć z pracowników faktycznie pracuje jak należy, zależy im, wiedzą, że od tego jak pracują zależy to czy będą mieli co jeść. Są to osoby, które jeśli miałbym umieścić w swojej przeszłości były by w pierwszych dwóch ławkach, zawsze przygotowane, zawsze gotowe. W szkole miało to różne rezultaty, w pracy zazwyczaj efekty są.
Są też osoby, których nie widać. Po prostu robią swoje. W szkole pewnie trzymałby się z boku, ale byłyby ogólnie lubiane.
Część udaje, że pracuje, to najlepsze określenie. W praktyce oznacza to, że a to ukradkiem napisze sms’a, a to poczyta gazetkę, a to paznokcie pomaluje.
Porażająca większość coś tam niby robi, żeby nie podpaść, ale w praktyce bardziej im zależy na tym, żeby pogadać z kolegą obok. A to się opowie o ostatniej imprezie, a to o tym, że dziecko się wczoraj wywróciło i co będzie dziś na obiad. Ten ostatni temat jest na topie po 12.00, każdy myśli o jedzeniu, w szkole w sumie tez tak było, tyle, że mama kanapki zrobiła. Teraz albo zrobi je żona, albo mąż, albo na głodnego.

A teraz ciekawostka.
Przeprowadziłem analizę mojego zespołu pod kątem osiąganych wyników sprzedażowych. Pod lupę wziąłem 12 członków, którzy przepracowali więcej niż 3 pełne miesiące. Następnie posortowałem sprzedawców w kolejności od tego z najlepszymi wynikami do tego z wynikami najsłabszymi.

Wyniki wyglądają następująco:






Wniosek 1:
25% sprzedawców zrealizowało w sumie 40 % całego celu narzuconego na zespół.
42% sprzedawców zrealizowało drugie 40 % celu
33% sprzedawców zrealizowało pozostałe 22 % celu

W pierwszej chwili myślałem, że po prostu 4 najsłabszych doradców jest za słaba w stosunku do całego zespołu.
Zestawiłem więc wyniki z dalszego okresu czasu gdzie pracowali inni doradcy. Wykres nie zmienił się. Nie zrażony przeanalizowałem wyniki innego zespołu. Wyniki zawsze były do siebie bardzo zbliżone !
W każdym zespole są doradcy lepsi i gorsi.
Faktem jest jednak, że 25% zespołu potrafi zrealizować od 40 do nawet 50 % celu całego zespołu.


Wniosek 2:
Każdy jakieś zachowania wynosi z życia nastolatka do życia dorosłego.
Wspomniane 25% zespołu, to tacy doradcy którzy bardzo przykładają się do pracy, prawie nigdy nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Zawsze potrafią odpowiedzieć na pytanie klienta, są – można to tak ująć – bezobsługowi. Po prostu siedzą, pracują i są bardzo zaangażowani.



Pytanie do nauczycieli. Czy powyższy wykres przekłada się na sytuację szkolą?
Czy jeśli podzielimy klasę wg osiąganych stopni, sytuacja będzie podobna?




 ----------------------------------------------------------------------------


Zobaczmy co dzieje się z klasą. Mirosławy nie ma. Ostatnio w ogóle się nie widujemy. A mi zaczyna TO powoli przechodzić. Obok mnie, na psychologii siedzi Grażyna. I uczy się słówek na angielski .To jedyna rzecz, która w tej szkole nie sprawia mi trudności – Angielski. Ten przedmiot jest chyba najpotrzebniejszy. Wyjeżdżasz gdzieś za granicę, przynajmniej możesz się dogadać.
Przede mną Przemek, Krystyna ćwiczy pamięć – to jest tematem tej lekcji. Jedna osoba zapisuje 10 liczb na kartce, czyta je a druga ma je powtórzyć. Najpierw po kolei a później od tyłu. Chyba kiepsko im idzie, bo Przemek co chwilę klnie pod nosem. Oliwia, Justyna i Basia, siedzą wyjątkowo razem. Dyskutują. Oooo Oliwia właśnie się podrapała w intymnym miejscu ! Najpierw ostrożnie się rozejrzała, czy nikt nie widzi a potem drapudrapu. Ale ja bezczelny jestem...
Dzwonek.Teraz historia. Na przerwie pogadałem z chłopakami, opowiadali mi o imprezie u Jędrzeja. Levy opowiadał jak to siedział już ostro na bani i Jędrzej się pyta: „ Te, Levy. Na czyjej ja kurtce leżę?” A Levy na to: „ Na mojej”
- A mogę sobie ją ubrać?
- No możesz, albo idź sobie do pokoju obok, tam jest ciepło
- Ale mi jest ciepło.
- To po co chcesz ubierać kurtkę?
- A tak racja, racja…
Rozbrajające. Alkohol w sumie jest na poziomie normalności. Problemu z kupnem nie ma już od kilku dobrych lat. Jeśli wiesz gdzie kupić.
Inna historia, którą opowiadał Kunegund mi się przypomniała:
- Te, Jędrzej. Jest między nami jedna.. a nie! Dwie osoby…, które całowały się z Dorotą…
Takie hasła, zawsze wzbudzają dużo śmiechu i prowokują do wspomnień. A mnie z racji, że nie piję już od prawie 1,5 roku wszystkie te śmiechy i wspomnienia omijają. Coś za coś. Z drugiej strony jak się widzi takiego Kunegunda w poniedziałek – po niedzielnej imprezie – to może lepiej nie pić?
Wracamy do lekcji. Majka wyjątkowo dalej siedzi sama. Iwona siedzi z Basią. Generalnie nic się nie dzieje. Nudy. Magda z Martą wyjątkowo dobry humorek dzisiaj mają. Można z nimi lajtowo pogadać. Jak Ja nie cierpię poniedziałków. Zawsze się nudzę i denerwuję, że to dopiero początek tygodnia. Na całe szczęście święta idą a co za tym idzie przerwa świąteczna. Wreszcie sobie wypocznę.
Zacząłem się znów oglądać za moją księżniczką. Niestety takowej na horyzoncie brak. Muszę się skoncentrować na nauce. Przerwać pisanie, na jakiś czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz