piątek, 26 lipca 2013

Jak pozbyć się furii?



Nie wiem. Ale nie wiedziałem jaki tytuł dać to dałem taki.
Byłem ostatnio na szkoleniu. Służbowo. Wiadomo, jak korpo, to korpo. Szkolenie miało na celu nauczyć kadrę menadżerską opanowywać emocje. Tak przynajmniej nam mówiono. A tak szczerze to pewnie był budżet i trzeba go było wydać – jak to w korpo. Ci co mnie znają, to wiedzą, że co jak co, ale opanowywać to ja się nie potrafię. Po tatusiu tak mam. Furiat ze mnie nieziemski. To chyba rodzinne u nas. Tatuś też  furiat, dziadek nie wiem, nie drążyłem. W każdym razie, jak przystało na każdego szanującego się furiata, tudzież menadżera  na szkolenie poszedłem, a co !
I nic. Znaczy wiecie, niby uczyli, że odpowiadać tak i śmak, że jak się denerwujesz to powtarzać sobie w głowie różne mądre rzeczy itd. Itd. No i niby wszystko racja. Tyle, że to nie takie proste. Szkolenie w sumie fajne, kanapki dawali, kawusie. To jak dostałem kawusię to już wiedziałem, że szkolenie all inclusive. Takich kierowników jak ja nas tam było ze dwudziestu. Co komu szkolenie dało nie wiem, wiem co mi dało – kawę. W każdym razie uczyli, że jak się będę denerwował i chcę coś powiedzieć zespołowi to mam odpowiedzieć baaaaardzo spokooooojnie. No i wczoraj była okazja, to powiedziałem baaaaardzooo spokoooojnie, że nie ma wyjścia wcześniej. Tak spokojnie powiedziałem, że aż się wystraszyli. Stwierdzili później, że powiedziałem to tak jakoś… psychodelicznie... i się wystraszyli.
Z tą furią to też różnie bywa. Bo ja na ogół to jak baranek jestem spokojny. Zupełnie. Ale jak mi ktoś zaczyna pyskować albo nie daj boże się kłócić, to zaraz furia. Straszna. Po tatusiu, tatuś też nie lubi jak się ktoś z nim kłoci.

----------------------------------------------------------------------------

Pamiętam kiedyś, że babka z Biologii powiedziała do mnie „masz szlaban na seks”. Nic nie umiałem na sprawdzian. Zresztą ja nigdy nic z biologii nie umiem, bo to chyba najgorszy przedmiot. W każdym razie zostało to rzucone żartem i tak zostało odebrane. Tyle, że gdy wychowawca się o tym dowiedziała to przy całej klasie zaczęła mnie wyśmiewać słowami „ale przecież on jest taki malutki” robiąc aluzję do mojego wzrostu, mam nadzieję. Notabene sprawdzian z Bioli ostatecznie poprawiłem. Dla osoby postronnej wydaje się to całkiem zabawne. Ale dla mnie ani nie jest to zabawne a tym bardziej nie uważam, że wychowawca powinien tak się ze mnie naśmiewać wiedząc, że nie mogę nawet się temu sprzeciwić – bo jak? 4 kapa pod rząd? Przypadków takich było wiele, nie będę ich tu wszystkich przytaczał.
Była taka akcja na wywiadówce. Pani profesor Kłos dała wtedy popis swoich umiejętności manipulacji i swojego braku szacunku do drugiego człowieka. To co za chwilę tu opiszę to spisane z pamięci opowiadanie mojej mamy, która wróciła z wywiadówki. Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu, kiedy padła propozycja, by sobotę którą mamy odpracować spędzić w kinie. Ja wówczas nic nie powiedziałem, bo nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Jednakże Ilona, która też jest z Kobióra (wieś na której mieszkam jakieś 10km od szkoły) stwierdziła, że jej się to nie uśmiecha, bo ma kłopot z dojazdem w sobotę. Ja kłopotu tego nie mam bo jeżdżę stopem. Wychowawczyni stwierdziła wtedy, że „skoro nie masz jak się dostać do kina to ja OSOBIŚCIE przyjadę po Ciebie samochodem”. Wypowiedziane to zostało w tak chamski sposób, że bardziej się nie dało. W kinie stawili się wszyscy a później przyszła wywiadówka. I tam, Pani Kłos przy wszystkich rodzicach patrząc na moją matkę, która była obecna jako jedyna z Kobióra, powiedziała: „Ja rozumiem, że ktoś ma daleko i nie może pozwolić dziecku na dojazd. Ale z Kobióra…? Proszę Państwa...”  Generalnie robiła wyrzuty mojej mamie, zupełnie nie z mojej a tym bardziej mojej mamy, winy. Zmieszała ją z błotem przy wszystkich rodzicach, słowami których nie chcę tu przytaczać. No ale przecież takie zachowanie jest normalne na tym świecie.
Obecnie sytuacja wygląda tak, że ja zgodziłem się na tą zamianę dla świętego spokoju. Naprawdę dość mam ciągłego poniżania mnie ze strony wychowawcy jak i klasy. Zachowania takiego jednak nie chcę tolerować i prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu, rodzice wybiorą się do dyrektorki opisać sytuacje. Wychowawczyni chwilowo żyje w błogiej nieświadomości. Co będzie dalej? Nie wiem. Co ciekawe, żeby zmiana planu się udała, zgodę musi wyrazić na niego jeszcze Pani z Angielskiego, bo to Angielski zostanie wtedy przesunięty…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz