Nie wiem. Ale nie wiedziałem jaki tytuł dać to dałem taki.
Byłem ostatnio na szkoleniu. Służbowo. Wiadomo, jak korpo,
to korpo. Szkolenie miało na celu nauczyć kadrę menadżerską opanowywać emocje.
Tak przynajmniej nam mówiono. A tak szczerze to pewnie był budżet i trzeba go
było wydać – jak to w korpo. Ci co mnie znają, to wiedzą, że co jak co, ale
opanowywać to ja się nie potrafię. Po tatusiu tak mam. Furiat ze mnie nieziemski. To chyba rodzinne u nas. Tatuś też
furiat, dziadek nie wiem, nie drążyłem. W każdym razie, jak przystało na
każdego szanującego się furiata, tudzież menadżera na szkolenie poszedłem, a co !
I nic. Znaczy wiecie, niby uczyli, że odpowiadać tak i śmak,
że jak się denerwujesz to powtarzać sobie w głowie różne mądre rzeczy itd. Itd.
No i niby wszystko racja. Tyle, że to nie takie proste. Szkolenie w sumie
fajne, kanapki dawali, kawusie. To jak dostałem kawusię to już wiedziałem, że
szkolenie all inclusive. Takich kierowników jak ja nas tam było ze dwudziestu.
Co komu szkolenie dało nie wiem, wiem co mi dało – kawę. W każdym razie uczyli,
że jak się będę denerwował i chcę coś powiedzieć zespołowi to mam odpowiedzieć
baaaaardzo spokooooojnie. No i wczoraj była okazja, to powiedziałem
baaaaardzooo spokoooojnie, że nie ma wyjścia wcześniej. Tak spokojnie
powiedziałem, że aż się wystraszyli. Stwierdzili później, że powiedziałem to
tak jakoś… psychodelicznie... i się wystraszyli.
Z tą furią to też różnie bywa. Bo ja na ogół to
jak baranek jestem spokojny. Zupełnie. Ale jak mi ktoś zaczyna pyskować albo
nie daj boże się kłócić, to zaraz furia. Straszna. Po tatusiu, tatuś też nie
lubi jak się ktoś z nim kłoci.
----------------------------------------------------------------------------
Pamiętam kiedyś, że babka z Biologii powiedziała do mnie
„masz szlaban na seks”. Nic nie umiałem na sprawdzian. Zresztą ja nigdy nic z
biologii nie umiem, bo to chyba najgorszy przedmiot. W każdym razie zostało to
rzucone żartem i tak zostało odebrane. Tyle, że gdy wychowawca się o tym
dowiedziała to przy całej klasie zaczęła mnie wyśmiewać słowami „ale przecież
on jest taki malutki” robiąc aluzję do mojego wzrostu, mam nadzieję. Notabene
sprawdzian z Bioli ostatecznie poprawiłem. Dla osoby postronnej wydaje się to
całkiem zabawne. Ale dla mnie ani nie jest to zabawne a tym bardziej nie
uważam, że wychowawca powinien tak się ze mnie naśmiewać
wiedząc, że nie mogę nawet się temu sprzeciwić – bo jak? 4 kapa pod rząd?
Przypadków takich było wiele, nie będę ich tu wszystkich przytaczał.
Była taka akcja na wywiadówce. Pani profesor Kłos dała
wtedy popis swoich umiejętności manipulacji i swojego braku szacunku do
drugiego człowieka. To co za chwilę tu opiszę to spisane z pamięci opowiadanie
mojej mamy, która wróciła z wywiadówki. Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc
temu, kiedy padła propozycja, by sobotę którą mamy odpracować spędzić w kinie.
Ja wówczas nic nie powiedziałem, bo nie stanowiło to dla mnie większego
problemu. Jednakże Ilona, która też jest z Kobióra (wieś na której mieszkam
jakieś 10km od szkoły) stwierdziła, że jej się to nie uśmiecha, bo ma kłopot z
dojazdem w sobotę. Ja kłopotu tego nie mam bo jeżdżę stopem. Wychowawczyni
stwierdziła wtedy, że „skoro nie masz jak się dostać do kina to ja OSOBIŚCIE przyjadę
po Ciebie samochodem”. Wypowiedziane to zostało w tak chamski sposób, że
bardziej się nie dało. W kinie stawili się wszyscy a później przyszła
wywiadówka. I tam, Pani Kłos przy wszystkich rodzicach patrząc na moją matkę,
która była obecna jako jedyna z Kobióra, powiedziała: „Ja rozumiem, że ktoś ma
daleko i nie może pozwolić dziecku na dojazd. Ale z Kobióra…? Proszę
Państwa...” Generalnie robiła wyrzuty
mojej mamie, zupełnie nie z mojej a tym bardziej mojej mamy, winy. Zmieszała ją
z błotem przy wszystkich rodzicach, słowami których nie chcę tu przytaczać. No
ale przecież takie zachowanie jest normalne na tym świecie.
Obecnie sytuacja wygląda tak, że ja zgodziłem się na tą
zamianę dla świętego spokoju. Naprawdę dość mam ciągłego poniżania mnie ze
strony wychowawcy jak i klasy. Zachowania takiego jednak nie chcę tolerować i
prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu, rodzice wybiorą się do dyrektorki opisać
sytuacje. Wychowawczyni chwilowo żyje w błogiej nieświadomości. Co będzie
dalej? Nie wiem. Co ciekawe, żeby zmiana planu się udała, zgodę musi wyrazić na
niego jeszcze Pani z Angielskiego, bo to Angielski zostanie wtedy przesunięty…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz