czwartek, 10 marca 2011

Szef idealny.

Dzisiejsza notka będzie dotyczyć jednej z ważniejszych rzeczy w pracy - szefa.
Pracowałem w wielu firmach. Począwszy od kelnera przez dostawcę, osobę sprzątającą aż do telemarketera. W każdej firmie miałem innego szefa, jednak tak naprawdę nie wiele się różnili. Każdy szef powodował, że po krótkim dość czasie rezygnowałem z pracy. Naprawdę to nie była wina pracy jako takiej tylko atmosfery i szefa.

1. Pierwszą moją szefową była moja sąsiadka, która zatrudniła mnie na wakacje w knajpie jako kelnera. Jaką była szefową - nie wiem, bo praktycznie jej nie było, albo była tak, że jej nie widziałem. Nie mniej jako osobę prywatną oceniam ją bardzo dobrze - zawodowo - ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Zatrudniła mnie - i tyle.
2. Kolejna praca? Znowu wakacje - tym razem na stanowisku "promotora" w Tesco. Praca polegała na chodzeniu po sklepie i namawianiu na założeniu sobie karty Club Card. Praca była nudna, ciężka, średnio płatna a szefa nigdy nie widziałem na oczy. Ponoć miałem kogoś kto mi się przyglądał, ale ja nikogo nie widziałem.
3. Obsługa Targów Kosmetycznych w Warszawie - Praca na zlecenie firmy BCS. Najlepsza praca jaką kiedykolwiek miałem. Płatność najlepsza z możliwych, praca lekka, szefostwo wpadające od czasu do czasu na kontrolę czy wszystko jest ok. i to co utkwiło mi szczególnie w pamięci - atmosfera dzięki której pracować aż się chce.
4. Przedstawiciel Handlowy w Firmie zajmującej się sprzedażą bezpośrednią - "Novel Lion w Tychach"- to była jedna z najdziwniejszych prac jakie wykonywałem. Praca była cholernie trudna bo polegała na sprzedaży produktu wartego 500zł za kwotę 5000zł… Zarobić się nie dało, ale to co utkwiło mi w pamięci to zasada działania tej firmy. Ta praca bardzo długo mnie u siebie utrzymywała pomimo braku zarobków, wręcz strat z mojej strony. To co było tam stosowane to tak zwany emocjonalny kop. Atmosfera sielankowa, każdy szczęśliwy zadowolony, chociaż tak naprawdę nikt tam nic nie zarabia a każdy dopłaca do interesu, bo paliwo samo się nie zapłaci. Wchodzisz do pracy i wkładają ci różowe okulary, że możesz zarobić 5 tys. Miesięcznie albo i więcej, że to jest proste, szkolą cię uczą, poświęcają swój czas, są dla Ciebie niemalże jak rodzina. Z tyłu domu latem stoi basen, w którym można się wykąpać po pracy, w pokoju bilard w którego zawsze z szefem można pograć… także praca sielankowa. Gdyby nie fakt, że nie można tam zarobić pieniędzy a stracić można bardzo dużo.
5. Dostawca / Pizzer w Pizzerii U Teścia w Tychach - Praca tragiczna, najgorsza z możliwych. Przymus szefowej, żeby kłaść nie świeże składniki na pizzę, jeździć jak najszybciej do klienta omijając przepisy drogowe. Do tego wieczne pretensje, przymus pracy po 12 godzin za śmieszne pieniądze, bez umowy, bez książeczki SANEPID. Szefowa przyjeżdżająca i wrzeszcząca, traktująca ludzi jak śmieci każąc bez chwili przerwy sprzątać, sprzątać i jeszcze raz sprzątać, bo nie ma klienta. Klienta w tej firmie nigdy nie było i prawdę mówiąc nawet specjalnie mnie to nie dziwi. Ta szefowa to przykład osoby, której wydaje się, że jest najmądrzejsza na świecie i wszyscy mają koło niej skakać i robić co każe, bo przecież nam płaci. Za takie pieniądze to niech sama sprząta…
6. Ostatnia praca, której pracuję do dzisiaj to praca telemarketera. Jest to nie wątpliwie najlepsza praca jaką miałem, bo po pierwsze dobrze płacą, po drugie praca poza podstawą jest uzależniona od wyników, po trzecie atmosfera jest naprawdę super. A szef? Szef moim zdaniem jest przykładem jak najlepiej zarządzać podległymi ludźmi. Inni na zebraniach grożą zwolnieniem z pracy, zlikwidowaniem przerw, obniżeniem płacy. Mariusz (bo tak nazywa się mój szef) jest kompletnie inny. Przekonuje nas, że nie zamierza nikogo zwalniać, że to ile zarabiamy zależy od nas i nic mu do tego. Jeśli nie potrafimy sprzedawać zamiast grozić szuka przyczyny dlaczego. I pyta nas o to. Organizuje nam płatne szkolenia z zakresu obsługi klienta, opisu telefonu, zbijania obiekcji klienta. Uczy nas co mamy mówić i jak, żeby grupa zaczęła sprzedawać. Kiedy mamy gorszy dzień nie krzyczy po nas tylko mówi z uśmiechem, że mamy się nie martwić, bo jutro sprzedamy bez problemu. Kiedy potrzebuję dzień wolny słyszę zawsze tą samą odpowiedź "nie ma problemu". Kiedy chce wyjść wcześniej - nie ma sprawy. Kiedy czegoś nie rozumiem - wyjaśnia. Do tego nie robi mi problemów, że w pracy korzystam z laptopa czy przekraczam o godzinę przerwę, która mi przysługuje. Dla Mariusza liczy się to, czy sprzedaję i ile sprzedaję. A jak nie sprzedaję? Nic nie szkodzi, znajdziemy przyczynę dlaczego i znowu będę sprzedawał:)

Tytułem podsumowania. Idealny szef to taki, który zamiast krzyczeć - motywuje, zamiast karać - nagradza. Szef, który interesuje się czego w pracy mi brakuje i co chciałbym zmienić. Szef, który pomaga mi osiągnąć wymagane cele, a jeśli ich nie osiągam bardziej mnie motywuje. A przede wszystkim - szef, który nie uważa się za najważniejszego na świecie, tylko nie rzadko stawia się na równi z nami. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą notkę:)

----------------------------------------------------------------------------

Przemek wymiękł. Wiedziałem. Chyba już zasnął. Tak a propo bezsensownej nauki, kiedyś zapytałem księdza „Na co mi jest chemia, fizyka czy geografia? Po co mi te przedmioty skoro i tak wiem co będę chciał w życiu robić? Wolałbym mieć muzykę ale oczywiście w szkole średniej muzyki nie ma.” Ksiądz na mój wywód odparł” Też kiedyś myślałem po co mi polski czy historia skoro idę na spawacza? Do głowy mi wtedy nie przyszło, że zostanę kiedyś księdzem.” Ale mi się nudzi… Wszyscy piszą, rozmawiają, kłócą się… A Justyna smarka. Dobre zajęcia na lekcjach;) Tak się zastanawiałem gdzie jest Tośka? Chyba chora. Alicja z Tomkiem robią to co zwykle na lekcjach czyli generalnie nie interesuje ich czy jest lekcja czy nie. Pogoda sprzyja zasypianiu zdecydowanie. Anka wpatruje się w drzwi. Nie wie czego się spodziewa ale wygląda na bardziej zadowoloną niż zwykle. Dzwonek. Historia.

4 komentarze:

  1. Miałem na myśli Kajetana;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze to lepiej bylo jak pisales czesciej. Teraz brakuje mi czytania Ciebie, sprawdzam codziennie czy dodales wpis, a tu nic... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecuję solidną poprawę!
    A kim jesteś? :)

    OdpowiedzUsuń