wtorek, 1 lutego 2011

The time of my life...

Wspomniałem wczoraj o celach miesięcznych prawda? Napisałem, że mam ambicję nauczyć się kroków do piosenki "the time of my life" z filmu "dirty dancing". Otóż poczyniłem pewne postępy - nie znaczne, to prawda, ale zawsze to jakiś postęp;) Mianowicie czekając na autobus na przystanku 'przypadkiem' puściłem ową piosenkę w ipodzie i zupełnym przypadkiem nikogo nie było poza mną. Zacząłem więc przypadkiem pomalutku powolutku i troszeczkę się wstydząc… ruszać nogami do przodu i do tyłu… to było 'coś a'la mambo'. I generalnie rzecz biorąc nie było by źle i nawet nie byłoby nic dziwnego w tym (no rany, przecież każdy z nas robi czasem dziwne rzeczy gdy nikt go nie widzi) gdyby nie fakt, że po 5 minutach tak się wkręciłem w tą piosenkę, że puściłem ją jeszcze raz, zamknąłem oczy i już ostro wywijałem na tym przystanku, w lewo, w prawo, do przodu, obrót, drugi trzeci, aż się zdyszałem. Kiedy otworzyłem oczy okazało się, że ten mój 'taniec' nie był tak do końca w samotności… Na przystanku bowiem stały sobie dwie babcie udające, że nie patrzą (to nic, że wzrok co chwile umykał w moją stronę) jakaś matka z dzieckiem wyglądająca na 'lekko rozbawioną' i… cóż jakby to ująć - cały tramwaj ludzi, którzy akurat przejeżdżali… Tak czy inaczej przynajmniej chwile potańczyłem i jakieś kroki poćwiczyłem. A, że ludzie? A tam olać, humor miałem tak wybitny, że naprawdę bardziej mnie to rozbawiło;)

Cele dzisiejsze osiągnięte! Egzamin z Zarządzania zdany na 3. Czasami sam dziwię się mojemu szczęściu, naprawdę. Nie uczyłem się kompletnie (tak, miałem w nocy, ale taki fajny film oglądałem…)! Przed wejściem do Sali przeczytałem jeden fragment w podręczniku (dot. BCG), i zgadnijcie jakie dostałem pytanie… "co to jest BCG". Ciekawe co ja zrobię jak wykorzystam mój limit szczęścia… No, ale tym to ja się będę martwił jak go wykorzystam;)

Wspomniałem wyżej, że oglądałem film. Chciałbym z tego miejsca troszkę go zareklamować, bo naprawdę nie wiele jest filmów przy których na napisach końcowych siedzę zamurowany, które oglądam i mnie nie nudzą. Film nazywał się "chłopiec w pasiastej piżamie" i mogę go polecić każdemu, kto chodź trochę interesuje się tematyką holocaustu. Więcej opowiadać nie będę, bo to trzeba zobaczyć;)

Z naprawdę miłych i opytmistycznych rzeczy otrzymałem dzisiaj e-mail… Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że e-mail był od fatra. Tu nadal może nie być większego zdziwienia więc tytułem wyjaśnienia powiem tylko, że nasza korespondencja ogranicza się zazwyczaj do "Cześć fater, przelejesz mi stówkę?" I odp: "nie mam." ew: "a posprzątałeś łazienki?" na co ja odpowiadam: "wiem, że masz, potrzebuje" I odp: "nie mam, przyjdź po 10tym" moja odp: "po dziesiątym też będę miał". No więc proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy otrzymałem e-mail o następującej treści:
Kochany synu,
Po przeczytaniu twojego bloga....
Pytam..

Ile mam w Ciebie zainwestować ? Masz może jakiś biznes plan ?
Interesuje tylko efekt skali.

Pozdrowienia
Fater.

Także do teraz jestem w szoku;) A teraz wracając już do standardowego powoli schematu…:)


Śr, 02.02.11
Cel:

• Wstać z łóżka (tak, tak, to nie jest takie proste jak ma się dzień wolny na uczelni!)
• Sprzedać 2 oferty w pracy (mieć cel)
• Nie garbić się (rany, jak ja się garbię… trzeba jakoś zacząć wyglądać!)
Waga: 47kg
Klasycznie, standardowo i typowo zapraszam po raz kolejny do dalszej lektury mojej książki;)

Czasem udaje mi się podsłuchać jakąś rozmowę między dziewczynami. Boże o jakich one pierdołach rozmawiają! Rozmowy o tipsach, kremach, perfumach, kosmetykach, jedzeniu, kaloriach, kaloriach, kaloriach, kaloriach, i o kompleksach. Mógłbym tak cały dzień wymieniać. Ale najfajniejszego świra mają na naszym punkcie. Konkretnie na punkcie starszych facetów. Się rozpływają...”jaki on jest śliczny”, „o boże jak on mi się podoba” „a widziałaś , jak się do mnie uśmiechnął?”. Dlaczego, ja się pytam, dlaczego nie mogą się tak rozpływać na nasz temat? To dla tych starszych facetów, a nie dla nas, jak się robi ciepło, zaczynają się skąpo ubierać. Co prawda my też na tym korzystamy, ale ta świadomość jednak gdzieś tam jest. A laski faktycznie skąpo się ubierają teraz. Taka Marta na ten przykład, jak ubierze sobie koszulkę z głębokim dekoltem to jak się stanie nad nią albo ona się pochyli...ach... zaraz się cieplej człowiekowi robi. Ona ma bezapelacyjnie najlepsze to co najlepsze być powinno. Z Jadzią z kolei fajnie jest iść zapalić i pogadać. Bo fajnie się z nią gada. Brzydka tez nie jest. Z tym, że nie dość , że zajęta, nie dość, że mnie nie chce, to jeszcze ma takie imię... Więc ona odpada. Magda - jest bardzo seksowna, bardzo mi się podoba ale nie dość, że zajęta i mnie nie chce to jeszcze jest bardzo wysoka. A szkoda, bo sympatyczna z niej dziewczyna. Pamiętam, że kiedyś się zastanawiałem co one robią po lekcjach. No, bo my -chłopaki to wyskoczymy gdzieś do knajpy i jest spoko. Pogadamy, podumamy i do domu. A one? Solarium, kosmetyczka, nauka, nauka, nauka i spać. No i jak taką poderwać? Nie dość, że cały czas zajęta to zupełnie nie bywa tam gdzie my. I o czym z taką rozmawiać? O temperaturze w solarium? O kosmetykach, butach, ciuchach, szpilkach, spódniczkach a może o kolorach? A propos, wiesz jaki to kolor „łososiowy”? Albo „morski”? No właśnie. Musiałbym być chyba gejem, żeby je zrozumieć. I na nic idą moje wysiłki. Zrozumieć, nie zrozumiem. Ale przynajmniej mogę udawać, że rozumiem. Kiedyś zapytałem kolegi jak on to robi, że laki na niego lecą. To mi odpowiedział, ze kobietom wydaje się, że on je rozumie mimo iż ni w ząb nie kuma co one do niego gadają. Czyli robi je w konia po prostu. A ja tak nie chcę! Ja naprawdę staram się je zrozumieć. Z tym, że moje dobre chęci kończą się gdy widzę piersi Marty. Wtedy nic innego się nie liczy. Jak mam słuchać kobiety, skoro cały czas się koncentruję na jej walorach?

5 komentarzy:

  1. BCG - Bostar Consluting Group czyż nie?:)Dojne krowy mleczne, psy - kule u nogi, zagadkowe dzieci i gwiazdy. Ech, jeszcze mi coś z sesji zostało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się drogi czytelniku (czytelniczko) :)
    Ale co jak co, nazewnictwo co najmniej debilne prawda? Jak można scharakteryzować produkt jako 'pies'? Już zrozumiem tą dojną krowę... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pies bo jest kulą u nogi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twoje wpisy Mateusz ^^
    A nad wiadomością "fatra" się zastanów, to mogą być grube pieniądze xD
    Wojtek : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki;)
    Hmm Fater ma chyba żyłkę do interesów;)
    Pomyślę nad tym;)

    OdpowiedzUsuń