poniedziałek, 31 stycznia 2011

Wygrać marzenia?

Nowy miesiąc! Tak sobie myślę, że to dobra chwila, żeby coś w swoim życiu zmienić… Tak wiem, ktoś teraz mógłby mi powiedzieć, że przecież jestem szczęśliwy - po co zmieniać? Ano ludzie mają to do siebie, że ciągle im mało (jakby to ująć… mamy ograniczone środki i nieograniczone potrzeby;) )… Ogłaszam zatem miesiąc luty miesiącem wygranych marzeń. A cóż to oznacza? Że zabieram się za realizację pewnych pomysłów…

Cele miesięczne:
• Przytyć 5kg
• Zdać egzaminy
• Nauczyć się kroków do "Time of my life"
• Poświęcić pół godziny tygodniowo na grę na klawiszach
• Zaliczyć imprezę z kumplami
• Zaliczyć imprezę z dziewczyną
• Zaliczyć salsotekę
• Przeczytać "Hormon nieszczęścia" Danuty Noszczyńskiej

Wt, 01.02.11
Cel: Zaliczyć egzamin z Zarządzania
Waga: 47kg

Ambitnie zaczynam się uczyć na egzamin. Tak wiem, i tak długo nie wytrzymam;) ja nie jestem stworzony do nauki. Ja się zwyczajnie nie nadaję do kucia… Bogu dzięki, że to ustny, może coś pobajeruje… Ambitnie będę też dzisiaj wcinał same kaloryczne pyszności;)

Tyle o mnie. Myślę, że warto sobie wyznaczać cele, chociażby takie malutkie;) Jak zawsze, na koniec notki, dodaję też kolejny fragment książki.

Bardzo ciekawym zajęciem na lekcjach jest obserwowanie kobiet. Tu się ktoś poprawia, tam ktoś beztrosko gada, a Uli jak zwykle ze spodni wystają stringi. Czerwone. Seksowne. Gdzieś czytałem, że czerwona bielizna oznacza ochotę na seks. Ciekawe... Ula, swoją drogą to naprawdę ładna laska. Wysoka, ładnie opalona, z czarnymi oczami i takimi samymi włosami. I zawsze takie fajnie krótkie spódniczki nosi. No dzisiaj akurat spodnie ale co tam. Niestety, podobnie jak Wiki, Ula nie dość, że zajęta to i tak mnie nie chce. Pocieszam się, że przynajmniej nie są lesbijkami.. Drugim ciekawym zajęciem na lekcji jest obserwacja kobiet gdy idzie ona do odpowiedzi. Można sobie wtedy bezkarnie popatrzeć. Z której strony by się nie obróciła to zazwyczaj wygląda świetnie. To jedna z tych nielicznych rzeczy, które sprawiają, że mógłbym polubić moją klasę. Bo niektóre laski by się na modelki nadawały. I co ciekawe. Nie znam laski, która by nie miała kompleksów, ale najwięcej mają ich te panienki, które wyglądają jak zawodowe modelki. Magda na ten przykład, uważa, że powinna schudnąć. Debilizm. Kobieta jest wysoka, ładna, pociągająca i bardzo szczupła. Gdyby jeszcze zrzuciła parę kilo wyglądała by jak patyczek! I one twierdzą, że to wszystko dla nas – facetów. I po co? I tak w większości podobają się nam takie jakie są. I tu paradoks , bo jeśli kobieta jest szczupła i mi się podoba to im chudsza tym mniej mi się będzie podobać. Czy one tego nie rozumieją?

Cieszę się, że jestem w tej szkole. Dlaczego? Bo jest w niej cztery razy więcej kobiet niż mężczyzn. Co daje nam dużo rozrywki i satysfakcji. Przykładowo, jak nam się nudzi na przerwie to najfajniejszą rozrywką jest przyglądanie się przechodzącym laskom. Głowa w lewo i w prawo, i w lewo i w prawo, wszędzie kobiety! I to jakie! Do wyboru do koloru:) Wysokie, niskie, blondynki, brunetki, rude, czarne, chude, grube, ładne, brzydkie, seksowne i ponętne. Można tak całą przerwę:) I tak się człowiek patrzy, a one nawet go nie zauważają. Ci szczęśliwcy, którym udało się związać z jakąś ładną rówieśniczką odsuwają się od klasy i patrzą na nas z zazdrością. My sobie patrzymy w lewo i prawo a oni nie mogą. Ciekawe jest to, że facet, jak się zwiąże z dziewczyną ze szkoły d razu się od reszty odsuwa, i tylko kątem oka spogląda na inne kobiety. Jakby uważał, że to coś niestosownego tak się gapić. A może to jest niestosowne? One i tak nas nie zauważają więc co za różnica? Cóż innej rozrywki nie ma. Laski na ten przykład dalej się trzymają w tych samych grupach a faceci już nie. Czy to oznacza, że my faceci jesteśmy mniej tolerancyjni od kobiet? A może po prostu facet pod wpływem kobiety zaczyna się zmieniać? Kiedyś całkiem dobrze się dogadywałem z Tomkiem, a teraz? Niech ktoś rzuci jakimś tekstem na Alicje i od razu chłopak wyskakuje z łapami. Kiedyś taki nie był. Czasem wydaje mi się, że traktuję Alę jak swoją prywatną rzecz. A może mi się wydaje? Co ja tam wiem. Fakt, że jest ładna i wszyscy się zdziwili gdy się okazało, że się ze sobą związali. Konkretnie, że ona zechciała być z nim.

7 komentarzy:

  1. Muszę to dać do przeczytania swojemu facetowi, myślę, że mógłby się utożsamić z niektórymi stwierdzeniami w twojej 'książce' :P
    Też chciałabym sobie ustanawiać takie 'cele'.. może kiedyś ;)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uczciwie się przyznaję, że zdziwiony jestem rosnącą popularnością tego bloga, zwłaszcza, że sam nie za bardzo mam czas czytać inne blogi;) Zapraszam zatem serdecznie do czytania, komentowania i wyrażania swoich opinii - w końcu po to to jest;)
    Natomiast jeśli chodzi o cele, to myślę, że warto sobie dawać takie małe cele, wygórowane, choćby po to, żeby poczuć się lepiej po ich spełnieniu czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak umieć się dobrze zareklamować.. NK robi swoje ;) Zgadzam się co do stawiania małych kroczków, muszę zatem poszukać w sobie odrobiny więcej ambicji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, trochę się zareklamowałem;) Ale nie spodziewałem się aż takich reakcji !:)
    Powodzenia w szukaniu w sobie iskry ambicji i ognia cierpliwości w spełnianiu marzeń;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ehhhh Mati Mati... weź Mnie tam do szkoły :( xD Bo jak sam wiesz w ZEGu nie mamy taaaaaaakich atrakcji :P:P

    OdpowiedzUsuń
  6. władcociemności!
    Zapominasz, że książkę pisałem będąc jeszcze w LO! Ja na prawdę nie mam już takiego myślenia;) Jak chcesz mieć takie rozrywki jak miałem to zapraszam do LO3;p no albo na studia... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie czyta się tą ksiażkę :)
    Kurcze.. masz talent :)
    Gosia

    OdpowiedzUsuń