piątek, 4 lutego 2011

Imprezowo!

Co za dzień… Najpierw mikroekonomia. Egzamin zaskoczył mnie poziomem trudności - jeden z cięższych egzaminów jakie miałem. Naprawdę nie spodziewałem się aż tak trudnych pytań. Czy zdam? Nie wiem, po raz pierwszy na studiach nie jestem tego pewny. No ale cóż… są jeszcze poprawki… :D Po egzaminie - dobra wiadomość! Dofinansowanie z Niemiec i od Taty. Na żarcie kasę odłożyłem i pierwsze co to na piwko z kolegami po egzaminie (Mati, Marek, Kuba, Blondas i Ja;) ). Tutaj gwoli wyjaśnienia dodam tylko, że piwko wypiłem jedno, bo na 16 do pracy miałem:/

W ramach rekompensaty za to, że po południu było tylko jedno piwko - mieliśmy iść do pomarańczy - skończyło się na flaszce w plenerze (oszczędnie - pół litra na 3), carpe diem i domówce u mojego kumpla;) Ogólnie miałem iść z kumplami - poszedłem z 2 kumpelami i jednym kumplem ;) Bawiłem się nieźle (i tanio:D). I zgodnie z obietnicą piszę - blondas naprawdę nieźle tańczy :D Tyle. Więcej wiedzieć nie musicie;)
Cel:
• Zdać egzamin z Mikroekonomii - nie mam pojęcia.
• Zjeść porządny obiad - McDonalnd!
• Sprzedać 2 oferty - no tutaj kapa, nie sprzedałem nic, ale co tam;)

Pt, 04.02.11
Cel:

• Iść na spacer z Miśką :)
• Pograć na klawiszach
• Pouczyć się początku do "The time of my life"
Waga: 47,4kg


------------------------------------------------------------------------------------

Nowy Rok Szkolny

Nowy rok szkolny się zaczął. A w klasie zagmatwało się jeszcze bardziej. Alicja z Tomkiem całkowicie się odsunęli od klasy. Tomek jest niesamowicie zazdrosny o Alicję. Nie da się już z nimi porozmawiać. A szkoda, lubiłem ich. Magda z Martą stały się wyrzutkami klasowymi tak jak Tomuś i Ala. Różnica jest taka, że oni z własnego wyboru a Madzia z Martą zostały wyrzucone przez klasę. Za nic. Po prostu ich nie lubią. Klasa, psychologiczna a niszczy człowieka jak klasa psychiczna. Tak jak w pierwszej klasie zniszczyli Mirosławie psychikę tak teraz niszczą mi, Magdzie i Marcie. Zasadniczo, jako wyrzutki wszyscy trzymamy się teraz razem. Laski to normalnie jest jakaś porażka. Z nami jest tak, że jak jeden do drugiego coś ma, to mu po prostu w pysk walnie i po sprawie. Na drugi dzień się nie pamięta już o niczym. A dziołchy? Jezu te się obrażają, nie rozmawiają ze sobą, wyzywają, upokarzają publicznie i, co mnie najbardziej denerwuje, obgadują się za plecami. Właśnie ta ich fałszywość mnie wkurza. Tu sobie normalnie rozmawiają, jak gdyby nigdy nic, a za chwile cie zjadą z góry na dół. Tak wiem, teraz pewnie część z was by się oburzyła, że "nie wszyscy są tacy”. No pewnie, ale na własnej skórze poznałem, że niestety większość. 17 lat jestem na tym świecie i nigdy nie trafiłem na taką, która by nie zaczęła najeżdżać na koleżankę za plecami. A najlepsze, że potem wszyscy uważają, że nic się nie stało. Porażka. Obracałem się naprawdę różnych środowiskach i wszędzie widać ten sam schemat. Bardzo to przygnębiające.

W tym roku doszła do nas nowa koleżanka – Majka. Ładna jest dziewczyna, zgrabna, z niezłym biustem i świetnym brzuszkiem:)) Słowem – podoba mi się. No i standardowo sprawdza się to co pisałem na początku. Nie chce mnie i zajęta. Znaczy czy mnie chce czy nie to nie sprawdzałem naturalnie, no ale bądźmy szczerzy to prawie pewne. No i zajęta. To przesądza sprawę. Ja nie wiem. Co ja mam czekać aż jedna z tych ładnych dziewcząt, że tak się brzydko wyrażę, się zwolni? I co to da? Te wolne i tak mnie nie chcą. Zawsze, wszędzie i do znudzenia, słyszę tylko: „Zostańmy przyjaciółmi”. To jest chyba najgorsze co facet może usłyszeć od kobiety. Naprawdę. Nic tak człowieka nie dobija jak to stwierdzenie. A wracając do Majki to bardzo sympatyczna się wydaje. Na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz