poniedziałek, 28 lutego 2011

Idź zawsze do przodu.

Dokładnie tak! Z miesiąca na miesiąc, z dnia na dzień, z godziny na godzinę i minuty na minutę - idź zawsze do przodu (jak śpiewał dżem)! Myśl co chcesz osiągnąć i dąż do tego, bo warto:) Naprawdę aż się zdziwiłem ile takie wyznaczanie celów przez cały miesiąc może zmienić w moim życiu, jak bardzo potrafi mi to poprawić humor. Codziennie coś sobie postanawiałem, codziennie do tego dążyłem i - bądźmy szczerzy - codziennie wieczorem miałem uśmiech na twarzy, że znów zrobiłem krok do przodu:) Także warto. Korzystając z okazji - że znów miesiąc dobiega końca - małe podsumowanie;)
Finansowo miesiąc ten wypadł o wiele lepiej niż poprzedni - fakt - nie odłożyłem zbyt wiele, ale i tak w porównaniu do poprzedniego miesiąca robię postępy. Jak chodzi o związek - myślę, że bez zmian od wielu miesięcy - sinusoida;) Napiszę coś jeszcze na ten temat:). Praca? Sprzedaję na luzie po kilka ofert dziennie i ogólnie dobrze się w tym czuję. Zresztą płacą mi za gadanie - czysta przyjemność:) Znajomi? Tu ewidentne postępy, mam wsparcie i znajomych z którymi naprawdę świetnie się dogaduję:) Jak wygląda z celami miesięcznymi? Zobaczcie sami:)

Cele miesięczne:
• Przytyć 5kg - ważę 48,5 - przytyłem 1,5kg (ale zawsze to o 1,5kg więcej!)
• Zdać egzaminy - sesja zaliczona:)
• Nauczyć się kroków do "Time of my life" - myślę, że nauczyłem się bardzo dużo - ale to jeszcze nie to;)
• Poświęcić pół godziny tygodniowo na grę na klawiszach - bezproblemowo.
• Zaliczyć imprezę z kumplami - zaliczona;)
• Zaliczyć imprezę z dziewczyną - to zależy co znaczy "impreza"...
• Zaliczyć salsotekę - nie zaliczona i nie żałuję:)
• Przeczytać "Hormon nieszczęścia" Danuty Noszczyńskiej - Nigdzie nie można wypożyczyć, a na kupno szkoda kasy;)

Cele dzienne:
• Zaliczyć imprezę urodzinową kuzyna - :)
• Spotkać się z Miśką - Od sb wieczora do dziś :)
• Pogadać w sprawie pracy z Adamem - przesunięte
• Piwo z księdzem? - Za tydzień? ;)
Wt 29.02.11
Cel:

• Wyznaczyć cele na marzec
• Przepisać trochę książki


----------------------------------------------------------------------------

Wracając do klasy… Gosia ze mną nie rozmawia – i dobrze. Jej teksty czasem doprowadzają mnie do takiej furii… takie dwulicowe stworzenie… Z jednej strony dobra „Matka Polka” a z drugiej normalnie laska się jak prostytutka zachowuje. Mam jej powyżej uszu. Jak większość tej klasy zresztą. Magda z Martą, od początku roku ciągle o tym samym – nauka, nauka, nauka, biologia, biologia, biologia. Świra można dostać. Mam ich powyżej uszu – one mnie zresztą też. I tym sposobem stałem się hipokrytą. Jestem taki jak ta klasa. Zjeżdżam ludzi za plecami. No… ale trudno. Ta klasa zniszczy każdego. Każdego idealistę zamieni w proch. Jedynie Ania taka sama. Nigdy nic nie powie, nic sobie nie robi z drwin i kpin. Nikomu nie wchodzi w drogę. Strasznie zamknięta w sobie jest. Ciężko mi się skupić. Moje myśli krążą wokół niej. Ratuję się myślą, że to przejdzie. Zawsze przechodzi. Gdyby tak głębiej się zastanowić… jest strasznie dużo osób w klasie, których ja praktycznie nie znam. Ale w sumie, chyba nawet nie chcę ich poznać. Ich styl mówienia, zachowania, ich zainteresowania, wszystko to mnie od nich odrzuca. Na dobrą sprawę, tak bliżej chciałbym poznać tylko Oliwię i Justynę. One dwie jako jedyne wydają się z całej klasy tego warte. W ogóle klasa jest zgrana tylko pod jednym względem. Kiedy stwierdzają, że „ta klasa jest do dupy” – wtedy się ze sobą zgadzają. Gdyby zapytać ich o cokolwiek i dać dwie możliwe opcje to na 31 osób jedna by była nieobecna (Kunegund jak sądzę), 15 by było za jedną opcją i 15 za drugą. Taka jest już ta klasa.

1 komentarz:

  1. Miales trodne dzecinstwo,a moze sobie je sam stwozyles.

    OdpowiedzUsuń