piątek, 18 października 2013

Zwariować można.



Otwieram serwis z wiadomościami. Dobrze wiedzieć co się dzieje, prawda? Czytam. Chłonę. Wariuję.

Seks coraz popularniejszy wśród młodzieży; Ksiądz jakiśtam pedofilem; Arcybiskup cośtam :„pedofilia to wymysł szatana”; kierowca bmw potracił pieszego; Kim jest ekspert Macierewicza?; Orgia on-line; Gwałt zbiorowy; Nauczyciel uwiódł chłopca; Urban ma przeprosić Tuska; Remont trasy AK; Księża:”To ofiara jest winna pedofilii”; Ukradł ponad milion złotych; Zamach w meczecie;

Mamy więc:

  • 7 artykułów związanych z seksem, pedofilią i kościołem
  • 3 artykuły związane z zabójstwem / zamachem / kradzieżą
  • 2 artykuły związane z polityką
  • 1 artykuł o remoncie dróg 


Wnioski?

  1. Polityka już się nie sprzedaje. To dobrze i źle. Dobrze, bo polityki większość ma dość. Źle, bo tym bardziej nie wiemy co  się dzieje
  2. Informacje na prawdę przydatne (dla kierowców, regionalne, o zmianach w prawie itp.) są już praktycznie nie umieszczane. Umówmy się, trzeba sobie poszukać.
  3. Króluje seks. Królują wiadomości mające na celu nas oburzyć, poruszyć, zbulwersować.


W telewizji zamiast talent-show mamy życie-show. Mamy uczestników głuchych jak pień, ale za to porzuconych przez rodziców, z komornikiem na głowie, zmaltretowanych psychicznie.
Tacy uczestnicy brną do przodu, w tyle zostawiając osoby, które poradziły sobie w życiu i mają naprawdę talent. To takie osoby się sprzedają. A my takich kupujemy.

Otwieram inny portal, może źle trafiłem. Może to wszystko nie tak. Czytam nagłówki.

Pedofilia w kościele to fakt; niesłuszne oskarżenia księdza jakiegośtam...



Drogie media!
Czy naprawdę na tyle was stać?
Czy te artykuły będące kwintesencją ostatnich wiadomości to naprawdę najistotniejsze fakty?
Czy seks jest tak chodliwym tematem, że po trupach trzeba o nim pisać?
A może szanowne media byłyby trochę bardziej obiektywne?

Jak to jest, że w jednej gazecie czytam o niezaprzeczalnej winie kogośtam a w drugiej niezaprzeczalne fakty potwierdzające niewinność kogośtam?
Nic nie mam przeciwko wolności słowa. Rozumiem, że pewne rzeczy się sprzedają. Ale ludzie, ile można to czytać?

Świat doprowadził do tego, że lepiej nie czytać, a przynajmniej nie prasy codziennej. Czasami najwyraźniej lepiej nie wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz